Obudziłem się w szpitalu. Sprężyny łózka mocno wbijały mi się w obolałe plecy. Przykryty byłem cienką kołdra i brązowym kocem. Duży pokój chodź wypełniony łóżkami był pusty. Jednak w pomieszczeniu mieszkali na pewno inni pacjenci. Uświadomiłem to sobie ponieważ, cztery materace leżące pod wielkim oknem, miały rozkopane prześcieradło kołdry i poduszki. Szafki przy łóżkach wypełnione były jedzeniem, słodyczami i kwiatami. Moja była pusta. Widocznie nikt do mnie nie przyszedł, wszyscy o mnie zapomnieli. Jedyną osobą, której na mnie zależało była Chach, właśnie co z nią?
Nade mną stał lekarz, w ręce trzymał czerwoną podkładkę wypełniona kartkami. Jego wzrok nie oddalał się od ,,lektury''. Nie zauważył, że się obudziłem, bo był zbyt zajęty czytaniem. Do fartucha miał przyczepioną srebrną plakietkę z napisem -,,Dr. Rouly Craight''- Litery były małe i ledwo wygrawerowane więc śpiący nie zdołałem ich przeczytać.
-Przepraszam...-powiedziałem cicho. Doktor w tym momencie spuścił wzrok z kartki i spojrzał na mnie spod okularów.
-Słucham?- Odpowiedział donośnym lecz miłym głosem
-Co z Chach?-zapytałem troskliwie.
-Śpi.-Odpowiedział krótko.
-Ale jak się czuje? Czy stało się jej coś poważnego?
-Jej nic, ale dziecku tak.- Doktor Craiht powiedział to tak lekko i bez skrupuł czy smutku jak by mówił to już tysiące razy. Jak mogłem być tak głupi? Zapomniałem o ciąży Chach! Gdybym się pośpieszył na pewno dziecku nic by nie groziło. To wszytko moja wina! Znów zawaliłem!
-Ale jak to? Co się stało? Dlaczego?-W głowie przemykało mi tysiące myśli, pytań, a żadnych odpowiedzi.
-Pani Linton na skutek ciężkich obrażeń cielesnych, zadawanych w brzuch utraciła ciąże.- W tej chwili przestałem słuchać dalszych opisów i skutków utraty dziecka mówionych przez doktora Craihta. Chach tak bardzo pragnęła tego dziecka! Była by taką świetną matką! Ona tak bardzo kochała swoje jeszcze i nigdy nie narodzone dziecko! Jak to możliwe? Czemu tak się stało? Dlaczego przytrafiło się to nam?
-A czy Chach... Czy ona wie?
-Nie, nie obudziła się jeszcze po operacji. Daliśmy jej mocne znieczulenie.
-Operacji? Jakiej operacji? Czy to coś poważnego?
-Zapewniam pana, panie Daniels, że to był prosty zabieg, który zresztą powiódł się jak najlepiej.
-Dobrze. A kiedy Chach się obudzi i kiedy będziemy mogli się wypisać ze szpitala?
-Pan będzie mógł wypisać się nawet dzisiaj, oprócz nie licznych obrażeń pleców jest pan całkowicie zdrowy. Z tym że będzie pan musiał przychodzić do nas codziennie na kontrole.
-A Chach?
-Pani Linton będzie musiała u nas zostać minimum do przyszłego piątku. To zależy od jej stanu zdrowia. W przeciągu dwóch tygodni fizycznie powinna dojść do siebie- Nie przeciągając dalej lekarz wyszedł za drzwi.
Wstałem, wyciągnąłem ubrania spod łóżka. Podszedłem do szarych drzwi na których widniał duży zielony napis -,,wc''- Wszedłem do środka. Na wprost mnie stało duże, prostokątne lustro. Przekręciłem zamek w drzwiach zamykając je i odwiązałem sobie biały szpitalny fartuch ,w którym spędziłem ostatnią noc. Stojąc nago odwróciłem się plecami do tyłu żeby zobaczyć bolącą i uciążliwą ranę na moich plecach. Duże fioletowo-czerwone rozdarcie zszyte było około 10 szwami. Nie chcąc na to dalej patrzeć zwróciłem się z powrotem w stronę białej ściany.
Ubrany wyszedłem z łazienki. Przed drzwiami zrobiła się już kolejka, wiec szybko ominąłem stojących ludzi i skierowałem się w stronę drzwi wyjściowych. Nie szukałem długo rejestracji ponieważ na ścianie wisiała duża strzałka z napisem -,,rejestracja''- z dzióbkiem skierowana w jej stronę. Podszedłem więc do pani siedzącej za biurkiem i od razu się wypisałem. przy okazji zapytałem, w którym pokoju leży Chach Linton. Po odpowiedzi skierowałem się w stronę długiego ciemnego korytarza i szukałem numerku na drzwiach -,,36''- Wszedłem do pokoju. w łóżko pod oknem leżała moja śpiąca piękność. Z każdym krokiem bliżej nie miałem ochoty patrzeć na pobitą i pełną fioletowych siniaków Chach. Wolno, by jej nie obudzić podeszłem do niej. Spała. Złapałem ją lekko za rękę i usiadłem koło niej. Byłem przy niej około 3 godziny. Czekałem z nadzieją, że się obudzi. Nie zrobiła tego.
Głodny wyszedłem ze szpitala. Zapomniałem wszystkich dróg do jakiejkolwiek knajpy z jedzeniem. To pewnie przez ten stres. Poszedłem więc na przód drogą, która wydawała mi się najcichsza i najspokojniejsza. Kroki stawiałem wolno i nie pewnie. Cały czas myślałem o Chach, tamtym wieczorze i o naszym dziecku. zapatrzony w chodnik poczułem lekki wstrząs uderzenia w ramie. Wpadłem na kogoś. Podniosłem głowę by spojrzeć na tą osobę i by ja przeprosić za moja nieuwagę. Gdy...
-Hej.
Cudo *.*
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa na kogo wpadł ^^
Czemu zawsze musisz kończyć w takim momencie? :o Też jestem ciekawa. :d
OdpowiedzUsuńWidzisz xd O to chodzi :P Wy chcecie wiedzieć co będzie dalej a ja mam więcej stałych czytelników :D :P
UsuńNo właśnie .. Dlaczego w takim momencie? :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny.
Dlaczego w takim momencie ? D: Super opowiadanie no i...czekam na na więcej ;3
OdpowiedzUsuńSuper wygląd bloga xdd
OdpowiedzUsuńNie kończ w takich momentach, bo się fochnę ;P
Nie no, super opowiadanie ;)
no wiesz co ! lepszego momentu to wybrać nie mogłaś !
OdpowiedzUsuńfajne tło ^^
http://unnormall.blogspot.com/
Świetne..Twój blog przypomina trochę telenowele zawsze urywasz w najciekawszym momencie .:P
OdpowiedzUsuńhttp://mzmzycie.blogspot.com
^_^ Jak mi się podoba ten kredkowy kursor, jest genialny :D
OdpowiedzUsuńOpowiadanie też fajne :D
Piękne :****
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie: by-asia-life.blogspot.com :)
Świetne! <3
OdpowiedzUsuńlilianka-blog.blogspot.com
http://ask.fm/LiliankaBlog
Fajny ten kredkowy kursor *,* opowiadanie świetne http://muffi-life.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńEej, to opowiadanie jest cudne *w* Dopiero weszłam, chciałam skomentować i wgl. ale tak się wciągnęłam że masakra :3 Zaraz przeczytam poprzednie rozdziałyyy :D Wpółczuję że to dziecko umarło ;--;
OdpowiedzUsuńp.s. wyłącz weryfikację obrazkową ;)
Zapraszam do mnie
http://sny-aniola.blogspot.com/
Cudne to jest, aww *u*
OdpowiedzUsuńcrazy-life-by-angelika.blogspot.com | zapraszam do komentowania nowej notki ;)
Proszę kliknij w baner martofchina na moim blogu, będę wdzięczna.<3
super i bardzo fajny tytół <3
OdpowiedzUsuńcudowne *,* jestem ciekawa co będzie dalej ^^
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie ;)
http://anuula.blogspot.com/
Zawsze takie momenty wybierasz, brrr.
OdpowiedzUsuńhttp://modaprzemijastylpozostajex3.blogspot.com/
Świetny blog na pewno będę czytać już zaobserwowałam i liczę na rewanż :*
OdpowiedzUsuńhttp://bbestofthebest.blogspot.com/
masz bardzo ciekawego bloga :)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać co będzie dalej...
zaobserwowałam
pozdrawiam i zapraszam kolorowy kwiatuszek:
pisane-olowkiem.blogspot.com
Zawsze musi się kończyć w takim momencie?! Ale w sumie to dobrze, bo możesz mieć pewność, że przeczytam kolejne rozdziały ;o
OdpowiedzUsuń